wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 2

   Moje powieki gwałtownie uniosły się gdy do moich uszu dobiegł dźwięk tłuczonego szkła. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do kuchni.Westchnąłem z ulgą widząc kota siedzącego na stole, na podłodze leżały odłamki rozbitej szklanki. Podszedłem do kotki i podrapałem ją za uchem.
-Nie strasz mnie więcej.-powiedziałem i popatrzyłem na odłamki szklanki.-Oh, Molly coś ty narobiła.-Skarciłem kotkę i zabrałem się do posprzątania szkła. Oczywiście z moim szczęściem skaleczyłem się w palec.
   Po skończonej czynności nakarmiłem Molly i  wróciłem do sypialni z zamiarem zdrzemnięcia się, jednak gdy spojrzałem na zegarek moje plany legły w gruzach, była 9.18. O 10.30 byłem umówiony z Gemmą w jej domu. Westchnąłem z rezygnacją i zacząłem się przygotowywać. Ubrałem czarne rurki i szary sweter. Włosy przeczesałem palcami i wróciłem do kuchni. Zrobiłem sobie śniadanie składające się z moich ulubionych, czekoladowych płatków i mleka.Gdy kończyłem posiłek poczułem wibracje w kieszeni. Wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość od Gemmy:
" Zmiana planów. Bądź zaraz! "
   Zmarszczyłem czoło.Coś się stało? Może coś z mamą? Wstałem od stołu i włożyłem pustą już miskę do zmywarki. Założyłem zamszowe buty, a na ramiona zarzuciłem ciemnozielony płaszcz. Po raz ostatni pogłaskałem Molly, po czym wyszedłem z domu uprzednio zamykając go. Wsiadłem do jednego z czterech aut i ruszyłem na zakorkowane ulice Londynu. W drodze do siostry w mojej głowie ponownie pojawił się obraz Violetty Bell. Cały czas zastanawiało mnie co się z nią stało. Nagle z głośników CB radia wydobył się krzyk przypominający mi sytuację z wczoraj.
-Co ty prawo jazdy znalazłeś w Kinder Niespodziance?!- Skrzywiłem się wyrównując tor jazdy. 
-Harry zaczynasz świrować.-powiedziałem sam do siebie.
   Po kilkunastu minutach wjechałem na podjazd pod domem mojej siostry. Wysiadłem z samochodu i bez pukania wszedłem do środka. Od razu skierowałem się do salonu gdzie, jak się spodziewałem siedziała Gemma.
-Oto jestem! Co się stało urodziwa dziewojo, że kazałaś mi przybyć na mym rumaku, który ma dwieście koni mechanicznych o tak wczesnej porze?- Gemma spojrzała na mnie z politowaniem.
-Po prostu chciałam ujrzeć twoją piękną, a zarazem cuchnącą osobę.-Odparła. W odpowiedzi pokazałem jej język i usadowiłem się na sofie obok niej.
-A tak na poważnie?-zapytałem.
-Stęskniłam się za tobą.-powiedziała przytulając się do mnie.
-Oh Gemma, co ja się z tobą mam.-westchnąłem.
-O której jest ten pokaz, na który mamy iść?-zapytała siostra.
-O 16.00.-odpowiedziałem. Gemma pokiwała głową.
   Zwróciłem uwagę na telewizor, gdy głos reporterki zaczął mówić o zaginięciu dziewczyny.
" Śledztwo w sprawie zaginięcia Violetty Bell, w dalszym ciągu nie przynosi rezultatów. 
Osoby, które widziały ją w dzień zaginięcia twierdzą, że dziewczyna szła w stronę lasu.
 Nic nie wskazuje na morderstwo, brak też informacji o jakimkolwiek porwaniu. Ktokolwiek widział dziewczynę jest proszony o kontakt pod numerem 072****** "
Przełknąłem ślinę widząc na ekranie telewizora zdjęcie Violetty, które od wczoraj kołatało mi się w głowie.
-Znasz ją?-zapytała Gemma zainteresowana moją reakcję.
-Nie, ale nie mogę wyzbyć się uczucia, że gdzieś tu jest.-odpowiedziałem i pokręciłem głową.-Ale to i tak niemożliwe.-dodałem.
-A może tu jest, jako zjawa i będzie cię straszyć po nocach.-zachichotała Gemma. Uderzyłem ją lekko w ramię.
-To nie jest śmieszne.-powiedziałem z grobową powagą.-Idź się już lepiej przygotowywać, bo znając ciebie i tak się spóźnimy.-Dziewczyna pokazała mi język i ruszyła na górę.
   Zaskoczyła mnie, ponieważ po dwóch godzinach była już gotowa. Z racji tego, że do pokazu mieliśmy jeszcze trzy godziny postanowiłem zabrać ją do restauracji na obiad.Wyszliśmy z jej domu i wsiedliśmy do mojego auta.  Kiedy dojechaliśmy na miejsce, jak dżentelmen okrążyłem samochód i otworzyłem Gemmie drzwi. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i wysiadła. Kilka razy ''dostałem'' fleszem po oczach, jednak nie zwróciłem na to uwagi i razem z Gemmą weszliśmy do budynku, którego nazwa głosiła '' Clarke's '' . Zajęliśmy wolne miejsca. Od razu podszedł do nas wysoki kelner i podał nam menu. Otworzyłem kartę i wybrałem propagandę sukcesu, a Gemma poprosiła o cygara fidela. Kelner kiwną głową i odszedł.
-Jak wam idą nagrania na płytę?-Zapytała siostra
-Znowu dostałem najwięcej partii solowych, no wiesz ten talent.-Uśmiechnąłem się. Gemma spojrzała na mnie ze zwątpieniem.
-Dziwę się, że ktoś chce słuchać twojego wycia.-Nie wiedziałem co odpowiedzieć więc posłałem jej mordercze spojrzenie.
   Po nieszczęsnych dwudziestu minutach kelner przyniósł nasze zamówienie. Zaczęliśmy jeść więc przy stole zrobiło się cicho. Gdy skończyliśmy posiłek zapłaciłem i wyszliśmy. Spojrzałem na telefon, zegar na wyświetlaczu wskazywał 14.47. Z racji tego, że restauracja znajdowała się niedaleko miejsca gdzie miał się odbyć pokaz postanowiliśmy pójść tam na piechotę. Po drodze nie obyło się bez spotkania kilku fanów, którzy prosili o autograf lub zdjęcie, oczywiście spełniłem ich prośby.
    Po niecałych 40 ujrzeliśmy wielki budynek Burberry. Przepuściłem siostrę w drzwiach i udaliśmy się do portierni gdzie zostawiliśmy nasze płaszcze. Następnie udaliśmy się do sali, w której miał się odbyć pokaz. Z racji tego, że do rozpoczęcia zostało jeszcze kilka minut zaczęliśmy rozmawiać z naszymi znajomymi, którzy również tam byli. W końcu pokaz się zaczął. Mimo, że wygląd sali i atmosfera przedsięwzięcia były przecudne, kreacje nie przypadły mi do gustu.
   Po skończonym pokazie razem z Gemmą udaliśmy się na zorganizowany przez projektantów bankiet. Jedną ze ścian w sali, w której odbywało się przyjęcie zajmowało wielkie lustro. Podszedłem do stolika z przekąskami, który był ustawiony przy tej właśnie ścianie i za pomocą lustra zacząłem przyglądać się po kolei osobom będącym w sali. Jedna z postaci szczególnie przyciągnęła moją uwagę. Była to dziewczyna o szatynowych włosach. Miała na sobie sięgającą kolan jasną sukienkę, a przez ramie przewieszony jaskrawo różowy plecak. Moje oczy powiększyły się. To była Violetta, byłem tego pewien. Odwróciłem głowę, nie zobaczyłem jej w tłumie lecz gdy ponownie odwróciłem się do lustra ona wciąż tam stała. Przetarłem oczy nie mogąc uwierzyć w to co ujrzałem.
   -Harry wszystko w porządku?-usłyszałem za plecami. Zdezorientowany spojrzałem w stronę mówiącego, był to mój przyjaciel, Ed.
-Widziałeś tu dziewczynę z plecakiem?-zapytałem. Ed zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu.
-Stary wyluzuj.-powiedział. Patrzyłem na chłopaka nie rozumiejąc jego słów.-Nie było tu takiej.-wyjaśnił. Jak to jej nie widział?! Przecież ona tu była! W sumie Violetta zaginęła, to niemożliwe żeby szwendała się w miejscach gdzie jest tyle ludzi. Ed popatrzył na mnie ze współczuciem.
-Powinieneś zrobić sobie wolne.
-Może i masz rację.-westchnąłem i zmusiłem się do uśmiechu.
   Po skończonym bankiecie odwiozłem Gemmę do domu i sam wróciłem do siebie. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem było pójście do łazienki. Załatwiłem swoją potrzebę i wszedłem do sypialni. Podszedłem do szafy i otworzyłem ją. Na wewnętrznej stronie drzwi było powieszone lustro. Spojrzałem w nie. W odbiciu zobaczyłem siebie i postać za mną-Violettę.
-Kim ty jesteś?-zapytałem przestraszony. Dziewczyna popatrzyła na mnie tylko smutnym wzrokiem i rozpłynęła się jak mgła.



__________________________________
Witajcie! Oto 2 rozdział. Pisałyśmy go rozmawiając przez telefon ( Dzieli nas 60 km) Mamy wielką nadzieję, że się wam spodobał. Bardzo dziękujemy za tyle komentarzy pod 1 rozdziałem. Kochamy Was! ~ Alex & Lori

6 komentarzy:

  1. Jak najszybciej piszcie 3 rozdział :* ŚWIETNE CUDOWNE NAJLEPSZE OPOWIADANIE JAKIE CZYTAŁAM :) oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się coraz ciekawej już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Ja chcę już 3 rozdział bardzo mi się podoba :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! Czytam dalej!
    Mogłabym być informowana o nowych rozdziałach? : )
    → @_m_e_l_a_

    OdpowiedzUsuń