czwartek, 11 grudnia 2014

Informacja!

Ogłoszenie parafialne!


Założyłam kolejnego bloga tym razem poświęconego Niallowi. Mam wielką nadzieję, że zrobicie mi tę przyjemność i go skomentujecie, chociaż nie wiem czy będziecie chcieli to coś czytać skoro nie będzie Alex ale zawsze można spróbować.

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 11

    Nie mogłem wrócić do domu, choć powinienem. To było przerażające myśleć, że Violetta może w tej chwili umierać. Zaparkowałem samochód przy znanym mi już lesie i zdeterminowany bardziej niż kiedykolwiek ruszyłem na poszukiwania. Tego dania poszedłem jeszcze dalej niż zwykle.
-Proszę nie umieraj, nie umieraj. Nie teraz kiedy jestem tak blisko.-mówiłem, choć nie wiedziałem czy ona to słyszy. Moja dłoń powędrowała w stronę naszyjnika z papierowym samolocikiem. Zacisnąłem wokół niego dłoń. Dlaczego ten las jest taki duży?!
   Nagle zauważyłem światło. Małe, niepozorne, zbliżało się. Po chwili, zobaczyłem też postać mężczyzny w spodniach moro.
-Czego tu szukacie o tej porze?-zapytał.
-Em dzień dobry. Po prostu chciałem się przejść, wie pan świeże powietrze i te sprawy.-odparłem. To była najgłupsza wymówka na świecie. W końcu było już dość ciemno, a ja łaziłem po lesie tylko przy świetle ekranu telefonu.
-Nie wie pan przypadkiem czy nie ma tu jakiejś chatki? Mój przyjaciel mówił, że jest tu coś takiego ale nie mogę jej znaleźć.
-Panie, ja ten las znam jak własną kieszeń, 30 lat jestem tu leśnikiem. Jest tu jedna chatka, trzeba pójść prosto tą ścieżką, potem przy rozwidleniu w lewo i potem schodzisz pan ze ścieżki idziesz jakieś 100 metrów i jesteś. Ale nie wiem czy uda się to panu po ciemku znaleźć, zresztą tam nie ma nic do oglądania, zwykła rozlatująca się chałupa i tyle. Może pożyczyć latarkę?-zapytał wyciągając w moją stronę świecący przedmiot.
-Ale jak pan wróci?-zapytałem.
-Zawsze mam przy sobie zapasową, nigdy nic nie wiadomo.-uśmiechnął się i wyciągną z kieszeni drugą.
-Dziękuję. -powiedziałem biorąc latarkę.
-Nie ma za co.-odpadł.-Powodzenia.-Kiwnąłem głową i ruszyłem we wskazaną stronę.
   Bardzo mi się spieszyło. Chciałem jak najszybciej ujrzeć przepiękną twarz Violi, więc biegłem jak najszybciej. Przy rozwidleniu skręciłem w lewo i po chwili zszedłem ze ścieżki i zacząłem szukać wzrokiem drewnianej chatki. Nagle zobaczyłem, że światło latarki odbija się od jakiejś szklanej powierzchni-okna. Uśmiechnąłem się i popędziłem w tym kierunku.
   Chatka była nieduża, miała 2 okna i drewniane drzwi bez zamka.  Wziąłem głęboki oddech i zawahałem się na chwilę, nie wiedziałem co mogę tam zobaczyć. Może Violetta już nie żyje, a ja znajdę tam tylko jej martwe ciało? Wziąłem kolejny głęboki wdech i pchnąłem drewniane drzwi. Pomieszczenie było bardzo małe z drewnianym łóżkiem stojącym w rogu i stołem. Wszedłem do środka i podszedłem do łóżka.
    Viola leżała tam blada, w krótkiej, białej sukience z włosami rozłożonymi na nadpleśniałej poduszce, a obok leżał jej różowy plecak. Przykląkłem przy łóżku i chwyciłem jej dłoń.
-Co mam zrobić?-zapytałem.- Nie mogę cię teraz stracić, rozumiesz? Nie mogę! Nie teraz, kiedy jestem tak blisko. Tak bardzo cię kocham.- Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Pierwszy raz od dawna byłem tak bardzo zagubiony. Przyłożyłem jej zimną dłoń do ust i pocałowałem.
- Kocham cię-powiedziałem i pocałowałem ją w usta. Choć raz chciałem poczuć ich smak.
   Wtedy poczułem, że Viola bierze głęboki oddech. Po chwili otworzyła oczy i pogłaskała mnie po policzku.
-Też cię kocham Harry.




____________________________________

Witam! Bardzo przepraszam, że ostatni rozdział pojawia się tak późno. Jednak były problemy z jego powstaniem. Mam nadzieję, że podoba wam się zakończenie.
Zastanawiacie się pewnie (lub nie) dlaczego tym razem piszę w liczbie pojedynczej. Otóż Alex nie jest już Directionerką i nie chciała kończyć razem ze mną tego opowiadania. Mam nadzieję że bardzo nie widać, że pisałam to tylko ja.
Chciałabym was przy okazji zapytać, czy chcecie abym pisała kolejne opowiadanie z innym chłopakiem z zespołu. Czy może uważacie, że bez Alex to nie będzie to samo i nie warto?
Bardzo chcę poznać waszą opinię i przy okazji życzę wam Wesołych Mikołajek. 
Kocham Was!~Lori



niedziela, 5 października 2014

Rozdział 10

   -Styles, chodź tu!- Ruszyłem do przymierzalni, gdzie czekała na mnie Lou. Dziewczyna podała mi koszulę w kratę i czarne jeansy. Przebrałem się i zacząłem szukać chłopaków, siedzieli już na czerwonej kanapie w studiu.
-A gdzie miejsce dla mnie?-Zapytałem.
-Będziesz musiała stać.-Uśmiechną się Louis. Fuknąłem i przyniosłem sobie wysoki stołek zza kulis. Usadowiłem się wygodnie. W tym momencie do pomieszczenia weszła dziennikarka; wysoka, rudowłosa, o ciemnych oczach i usiadła na fotelu naprzeciwko nas.
-Cześć chłopaki nazywam się Amanda Pluton, będę przeprowadzała z wami wywiad.
   W tym momencie przestałem zauważać co dzieje się wokół mnie.  
   Martwię się o Violettę od tygodnia nie daje prawie żadnego znaku życia. Rzadko widuję ją w lustrze, rzadko kiedy ją słyszę. Jeśli ją widzę jest bardzo blada, wręcz przezroczysta. Boje się o nią. Chciałem pójść do tego lasu znowu, znowu jej poszukać, jednak praca zrobiła mi na złość. Ale na szczęście przed rozpoczęciem trasy będziemy mieli tydzień wolnego, mam nadzieję, że uda mi się ją znaleźć. Ale co jeśli umarła, jeśli Violi już nie ma? Moja psychika tego nie wytrzyma.
  -Harry.-Sykną Louis dając mi sójkę w bok. Podniosłem zdezorientowany głowę i popatrzyłem na reporterkę.
-Ymmm, przepraszam, zamyśliłem się, mogłaby pani powtórzyć pytanie?-Poprosiłem drapiąc się w tył głowy. Pani Amanda poprawiła włosy i powtórzyła pytanie.
   -Czy jest pan zakochany, lub jakaś osoba się panu podoba?-W studiu zapadło milczenie. Po chwili odparłem.
-Tak.-Chłopaki popatrzyli na mnie zdziwieni.
-Och, czyli jest w pana życiu jakaś niezwykła dziewczyna, może nam pan coś o niej opowiedzieć?
-Em..., jest bardzo ładna, wesoła, inteligentna, ma poczucie humoru.
-Czy powiedział jej pan o swoich uczuciach?
-Nie,ale mam nadzieję, że niedługo będę miał szansę to zrobić.-uśmiechnąłem się.
   Dziewczyna zadała jeszcze parę pytań o najnowszą płytę i kilka o życie prywatne. W końcu, co przyjąłem z wielką ulgą wywiad się skończył. Poszliśmy z chłopakami do garderoby aby się przebrać.
-No Harry gadaj, co to za dziewczyna, która tak zawróciła ci w głowie?-Zagadną Niall.
-Właśnie Harry, nie mówiłeś, że podoba ci się jakaś laska.-poparli go chłopcy. Zamyśliłem się na chwilę.
   Czy mogę wyjawić im prawdę? Przecież to moi przyjaciele powinni zrozumieć. Chociaż ja, jako osoba postronna na pewno bym w to nie uwierzył. Trudno, najwyżej uznają, że całkiem oszalałem.
   Wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić.
-Ma na imię Violetta, jest ode mnie 2 lata młodsza, mieszka tutaj, w Londynie. Uwielbia muzykę i książki. Co do wyglądu jest wysoka, ma szatynowe włosy i niebieskie oczy. Poznałem ją, bo zaczęła mnie nawiedzać. Jest duchem i próbuję znaleźć jej ciało. Pamiętacie tą zaginioną dziewczynę sprzed kilku tygodni, o której było tak głośno? To właśnie ona.
   W garderobie zapadła cisza. Po chwili chłopaki wybuchnęli gromkim śmiechem.
-Nie no Harry nie sądziłem, że możesz coś takiego wymyślić.-powiedział Zayn pomiędzy napadami śmiechu.
-I co może jeszcze całujesz się z powietrzem?-zapytał Liam.
-Styles, zdecydowanie musisz zacząć chodzić na randki.-powiedział Louis.
-Zaczynam się o ciebie martwić, młody.-dodał Niall.
   Zacisnąłem pięści. Wiedziałem, że mi nie uwierzą, ale nie sądziłem, że mnie wyśmieją. Chwyciłem telefon i kluczyki od samochodu i wyszedłem stamtąd trzaskając drzwiami.
-Do zobaczenia za tydzień.-mruknąłem.
   Wsiadłem do samochodu i ruszyłem z piskiem opon. Byłem tak zły, że z trudem powstrzymywałem się aby nie przycisnąć mocniej pedała gazu. Po 30 minutach byłem w domu.
   Wchodząc zdziwiłem się, nie spotykając przy drzwiach spragnionej pieszczot Molly i ruszyłem do łazienki załatwić swoją potrzebę. Gdy już zrobiłem co trzeba stanąłem przed lustrem i oparłem się jedną ręką o umywalkę. Drugą wydobyłem spod koszulki naszyjnik z papierowym samolocikiem i zacisnąłem na nim palce. W lutrze pojawił się bardzo niewyraźny obraz Violetty, a w głosie usłyszałem jedno zdanie.
-Pomóż mi Harry.



_____________________________________


Hej! Przepraszamy, że w tamtym miesiącu nie było rozdziału, ale zaczął się rok szkolny. Co dla Lori znaczyło rozpoczęcie nowej szkoły.
 Kolejny rozdział, który pojawi się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, będzie ostatnim rozdziałem na tym blogu. Mamy nadzieję, że historia wam się podoba i zakończenie również, się wam spodoba.
 Napiszcie w komentarzach z kim chcecie kolejny blog ( wiemy, że była ankieta ale dalej nie mamy pewności) Bardzo dziękujemy za 4 komentarze pod rozdziałem 9, mamy nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie ich tyle samo lub nawet więcej. 
Kochamy Was!~Alex&Lori

sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 9

   Gdy się obudziłem zegarek na nocnym stoliku wskazywał 09.09. Przeciągnąłem się leniwie i wydałem z siebie długie ziewnięcie.Niedziela, mój ulubiony dzień tygodnia, ponieważ jest wolne W tym samym momencie usłyszałem donośny huk dochodzący z kuchni. Wzdrygnąłem się i zszedłem na dół. Na krześle siedziała przestraszona Molly, a u jej łap ścielił się dywan z potłuczonych talerzy, które poprzedniego wieczoru zostawiłem na stole. Podszedłem do kota uważając aby nie zranić stup o ostre krawędzie odłamków.
-Molly coś ty zrobiła?! Wcześniej szklanka a teraz talerze! Za bardzo się tu panoszysz moja panno!-Pogroziłem kotce palcem i zabrałem się do sprzątania.
    Kiedy skończyłem sprzątać poszedłem do łazienki, ochlapałem twarz zimną wodą i podniosłem wzrok na swoje odbicie. Za plecami ujrzałem przezroczystą postać Violetty, była zła.
-Dzień dobry Violu.-uśmiechnąłem się.
-Teraz zacząłeś się do mnie odzywać?!- Zamrugałem nie rozumiejąc jej słów.
-Zawsze się do ciebie odzywam, jeśli oczywiście jesteś.-odparłem.
-Ale wczoraj cały wieczór perfidnie mnie olewałeś?!-wykrzyknęła niebieskooka.
-To ty cały wczorajszy wieczór się do mnie nie odzywałaś, a mieliśmy oglądać film!-Wsunąłem rękę we włosy. Viola usiadła na brzegu wanny i założyła nogę na nogę.
-Jasne.-Dziewczyna przewróciła oczami.-Po prostu przyznaj, że masz mnie dość i już nie chcesz mi pomagać! Może lepiej będzie jeśli umrę już całkiem.
-Nawet tak nie mów! Oczywiście, że chcę ci pomagać. Nie mógłbym znieść myśli, że nie żyjesz.
Wpatrywałem się chwilę w delikatną, bladą i drobną postać Violetty.
-Violu ja cię kocham.-Wykrztusiłem wreszcie jednak w tym samym momencie ona zniknęła.
   Zgarbiłem się i poszedłem do sypialni. Ubrałem się w biały T-shirt i jeansy i zszedłem do kuchni. Zjadłem śniadanie składające się z tostów i kubka gorącej kawy, założyłem płaszcz i adidasy i wyszedłem z domu. Wsiadłem do jeepa i ruszyłem.
   Byłem zdeterminowany bardziej niż poprzedniego dnia by znaleźć ten nieszczęsny domek i ciało dziewczyny . Może wtedy Violetta uwierzy mi, że zawsze chciałem jej pomóc. Włączyłem radio i skupiłem się na drodze. Po godzinie jazdy zaparkowałem samochód pod lasem. Wysiadłem auta i ruszyłem w las. Po kilku godzinach kluczenia między drzewami usłyszałem głos Violetty.
   -Harry przepraszam cię za to co mówiłam. Nigdy nie myślałam, że nie chcesz mi pomagać. Być może nie słyszałeś mnie dlatego, że czuję się coraz gorzej. Dzisiaj jestem bardziej słaba niż wczoraj. Powinnam dać ci znak mojej obecności w jakiś inny sposób. Przepraszam.
   Zatrzymałem się i wyciągnąłem z kieszeni telefon, chciałem widzieć twarz Violetty.
-Rozumiem, nie jestem zły. Chcę ci pomóc, nie mogę cię teraz tak zostawić.- Viola uśmiechnęła się z wyraźną ulgą.
-Może daj już sobie dzisiaj spokój z poszukiwaniami, w końcu mamy do nadrobienia film.
-Nie ma mowy, jeszcze chwila.-odparłem i ruszyłem dalej.
   Po kilku minutach natknąłem się na coś dziwnego. Czarny zderzak od quada leżał między krzakami. Podszedłem tam, przykucnąłem, wyciągnąłem znalezisko i zacząłem dokładnie oglądać.
-Czego ludzie nie wyrzucają do lasu.-mruknąłem.
-To nie jest śmieć, tym zostałam potrącona, tak jakby. To musiało odpaść od quada.-usłyszałem głos Violi. Zamyśliłem się na chwilę.
-Niedaleko stąd musi być ten domek!-wykrzyknąłem i wstałem gwałtownie. Zacząłem krążyć między drzewami, nagle usłyszałem jakiś dźwięk dochodzący zza krzaków.
-Viola co to jest?-zapytałem lekko przestraszony. W tym momencie z krzaków wyskoczył zając, zaśmiałem się.
-Robię się już przewrażliwiony.-mruknąłem.
-Harry wracaj już, robi się ciemno, nie chcę żebyś się zgubił.
-Dobrze, niech ci będzie.-Wróciłem na scieżkę i dotarłem do samochodu.
   Po godzinie znalazłem się wreszcie w domu. Zszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kanapki.
-Co oglądamy?-zapytałem w przestrzeń.
-Może " Frozen "?-usłyszałem. Uśmiechnąłem się i zacząłem nucić "Let it go".
-A może " Miasto duchów "?-zaproponowałem. Viola zaśmiała się.
-Nie , absolutnie nic z duchami.
-To co powiesz na " Wciąż ją kocham "?
-Jasne, uwielbiam ten film!- Włączyłem DVD i rozsiadłem się na kanapie.
   Początek filmu, jak i środek były świetne, końca niestety nie pamiętam, chyba zasnąłem.


   _____________________________ 

Witajcie! Mamy nadzieję, że wakacje minęły wam dobrze. Cieszycie się, że już niedługo wracamy do szkoły? Bo my niestety nie. Jak na pewno się zorientowałyście, że blog już powoli się kończy. Ale nie martwcie się! Będziemy pisały kolejne. Na blogu pojawi się ankieta z kim chcecie kolejne opowiadanie, nie martwcie się, pomysły na ff mamy z każdym z chłopaków. 
Bardzo dziękujemy za 3 komentarze pod 8 rozdziałem. Kolejny rozdział pojawi się niedługo. 
Kochamy Was! ~Alex&Lori

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 8

   Gdy wróciłem do domu od razu skierowałem się do łazienki. Stanąłem przed umywalką i ochlapałem twarz wodą dając nerwom ukojenie. Podniosłem twarz, obok której zobaczyłem postać Violetty, ale wyglądała inaczej niż zwykle. Była blada, wręcz przezroczysta, naprawdę wyglądała jak duch.
-Co ci jest?-zapytałem przestraszony.
-Nie wiem. Czuję się strasznie, słabo mi. Czy duchowi może być słabo?- Cała Viola chociaż  by było nie wiadomo jak źle ona będzie żartować.
   Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, który wyciągnąłem z tylnej kieszeni spodni, wskazywał 14.07.
-Harry znajdziesz mnie?
-Tak, jedziemy do lasu.-Wyszedłem z łazienki i zszedłem do kuchni. Nakarmiłem Molly, a sam zjadłem kanapkę z serem.Gdy zjadłem założyłem buty i wyszedłem przed dom.
-Viola jesteś?-zapytałem w przestrzeń.
-Jestem.-usłyszałem przy uchu, a moim ciałem wstrząsną dreszcz. Uśmiechnąłem się i wsiadłem do samochodu.
-Prowadź!-powiedziałem i wyjechałem z podjazdu.
    Violetta zaprowadziła mnie w rejony jej domu. Wzdrygnąłem się kiedy minęliśmy posiadłość rodziców Violi.
-Nieprzyjemna okolica.-powiedziałem i usłyszałem w głowie perlisty śmiech niebieskookiej.
-Da się przyzwyczaić. Jak byłam mała bałam się moich sąsiadów, zawsze chodzili z telefonem przy uchu i zachowywali się tak jakby nic nie słyszeli. Pytałam się mamy dlaczego, żyjemy wśród zombie.-W lusterku zobaczyłem, że Violetta  zakłada niesforny kosmyk za ucho i mimowolnie uśmiechnąłem się, ona była taka urocza.-Skręć w lewo.
-Ile miałaś wtedy lat?-zapytałem skręcając.
-Cztery, może pięć. Jak byłam mała uwielbiałam horrory, w sumie dalej je uwielbiam.
-Może dzisiaj wieczorem obejrzymy jakiś?-zaproponowałem i zgasiłem silnik, ponieważ właśnie dojechałem do lasu.
-Jasne, czemu nie.-Wysiadłem z samochodu, zamknąłem go i rozejrzałem się.
-W którą stronę?
-Przed siebie!-Usłyszałem śmiech Violi.
   Wszedłem na ścieżkę, która prowadziła między drzewami.
-Naprawdę sądzisz, że szukanie przy ścieżce to dobry pomysł? Jakbym ja była potencjalnym mordercą na pewno nie schowałabym ciała niedaleko drogi, łatwo je znaleźć.
-Racja.-przytaknąłem i zboczyłem ze ścieżki.
-Nie sądzisz, że to bez sensu, w końcu policja na pewno przeszukiwała już ten teren.-odezwałem się po jakiejś godzinie chodzenia między drzewami.
-Ale oni sprawdzali tylko tą część przy ścieżce, chodziłam wtedy za nimi.-Pokiwałem głową i ruszyłem dalej. Byłem już zmęczony i znużony, chciałem wrócić do domu jednak chciałem także odnaleźć ciało Violetty i ta chęć była silniejsza od reszty. Wtedy zza drzew ukazał się wielki gmach.
   Budynek miał 3 piętra, był cały biały z marmurowymi schodami i wielkimi drewnianymi drzwiami.Obie strony wejścia zdobiły wysokie kolumny z pięknymi złotymi zdobieniami.
-Co to jest?
-To moja szkoła, ładna, prawda?
-Przepiękna.
-Harry chodźmy tam, zobaczymy czy w mojej szafce coś jeszcze jest czy już uznali mnie za zmarłą.-Przekrzywiłem głowę nie rozumiejąc.
-W naszej szkole gdy ktoś zginie; wypadek, ciężka choroba jego szafka zostaje opróżniona  i nie wspomina się o tej osobie. Śmierć to drażliwy temat w szkole imienia Windsona Churchilla.
-To straszne!-Pokręciłem z niedowierzaniem głową i ruszyłem w stronę szkoły.
-Jak sądzisz, ktoś może tam być o tej porze?-zapytałem patrząc na zegarek, który wskazywał 16.40.
-Chyba nie będzie nikogo oprócz sprzątaczek.-w odbiciu tarczy zegarka zobaczyłem, że Viola bawi się włosami.
-To dobrze, nie mam ochoty wysłuchiwać teraz pisków fanek. Kocham je ale no.-westchnąłem i wszedłem na teren szkoły.
   Trawnik był równo przystrzyżony, za budynkiem znajdował się wspaniały, duży orlik, a przed marmurowymi schodami stała piękna, potężna, kamienna fontanna z wyrzeźbionym kupidynem na szczycie. Wbiegłem po schodach i pchnąłem wielkie drzwi. Przywitał mnie wielki, pusty korytarz z szafkami umieszczonymi na wszystkich ścianach.
-Moja szafka jest na pierwszym piętrze.-usłyszałem i skierowałem się do schodów. Wszedłem na pierwsze piętro, gdzie większą powierzchnie ścian również zajmowały szafki. Przy jednej z nich stała niska brunetka, o piwnych oczach w granatowej sukience-Lili. Podszedłem do niej i chrząknąłem. Dziewczyna wzdrygnęła się i odwróciła w moją stronę.
-Harry, co ty tu robisz?!-zapytała.
-A co ty tutaj robisz, zajęcia zwykle kończą się o 15.00?
-Emm miałam zajęcia teatralne.-odpowiedziała Lili i zamknęła szafkę.
-Kłamie, pewnie została w kozie.-Usłyszałem głos Violetty i uśmiechnąłem się.
-Próby na jakieś przedstawienie?-zapytałem przeczesując ręką włosy.
-Tak. Będziemy przedstawiać "Romeo i Julie" pod koniec roku.
-Może wpadnę.-mruknąłem, a dziewczyna się uśmiechnęła.
-Dalej mi nie powiedziałeś co tu robisz.-przypomniała.
-A no tak.-uśmiechnąłem się.-Przy jednym z naszych spotkań pożyczyłem Violettcie zeszyt, chciałem aby zobaczyła jedną piosenkę i przez przypadek wzięła go ze sobą. Jest mi teraz bardzo potrzebny. Mogłabyś pokazać mi jej szafkę?
-Jasne.-Lili zaczęła prowadzić mnie w głąb korytarza. Gdy minęliśmy kilka sal brunetka przystanęła.
-To ta.-powiedziała pokazując mi szafkę z numerem 467.-A teraz muszę już iść bo spóźnię się na autobus, paa.
-Cześć.-Poczekałem chwilę aż dziewczyna zniknie na schodach.
-Wiesz co Violu? Fajnie by było jakbyś podała mi szyfr do twojej szafki.-powiedziałem w przestrzeń.
-A no tak.-Viola zaśmiała się.-Więc 2 w lewo, 3 w prawo, 2 w lewo i 1 w prawo.-Wykonałem odpowiednie ruchy i otworzyłem szafkę. Byłem przekonany, że coś tam jest; książki, zeszyty jednak w środku znajdowała się tylko czerwona gumka.
-Przykro mi.-powiedziałem.
-Ale przecież nie ma mnie tylko 3 tygodni.-usłyszałem smutny głos szatynki.-Wracaj już.
   Pokiwałem głową, zbiegłem po schodach i wyszedłem ze szkoły. Przeszedłem przez las w duchu przeklinając się za to, że zaparkowałam po drugiej stronie. Wsiadłem do auta i ruszyłem.
   W samochodzie panowała dziwna cisza więc przerwałem ją włączając radio.W lusterku widziałem, że Violetta jest smutna, nie dziwiłem jej się, też bym był gdybym się dowiedział, że po trzech tygodniach nieobecności uznają mnie za zmarłego.
-Ymm to jak będzie z tym filmem?-zapytałem wyjeżdżając na autostradę. Viola popatrzyła na mnie i niezdecydowana zagryzła wargę.-Film jest dobry na wszystko.-nalegałem.
-Czekolada i lody także.
-Obiecuję ci, że jak tylko znajdę twoje ciało pójdziemy na lody, a wieczorem wypijemy gorącą czekoladę.
-JEŚLI znajdziesz moje ciało.-Pokręciłem z dezaprobatą głową i skupiłem się na drodze.
   Po około godzinie jazdy stanąłem na podjeździe przed moim domem i wszedłem do środka. Od razu skierowałem się do kuchni, byłem głodny jak wilk. Otworzyłem lodówkę i zapatrzyłem się w  jej zawartość, w końcu postanowiłem zjeść tosty z masłem orzechowym.Wyciągnąłem z lodówki masło orzechowe i zająłem się przygotowywaniem tostów.
   Gdy moja kolacja była gotowa nakarmiłem miauczącą Molly i udałem się do salonu. Usiadłem na sofie i wziąłem laptop na kolana. Zacząłem przeglądać różne strony i w końcu zalogowałem się na twitter'a. Przeglądałem tweety, który były w większości takie same; fanki prosiły mnie o follow. W przypływie dobroci zaobserwowałem kilka z nich.
-Viola?-zawołałem przed siebie, jednak nie uzyskałem odpowiedzi. Pewnie poszła postraszyć ludzi.
   W końcu poszedłem wziąć prysznic i położyłem się spać, jutro zapowiadał się długi dzień.
-Dobranoc Violu.-wypowiedziałem ostatnie tego dnia słowa i zasnąłem.





__________________________________
 
Witamy! Na początek bardzo przepraszamy, że pisanie rozdziału zajęło nam tak długo, ale w takie upały trudno złapać wenę. Ogromnie dziękujemy za 3 komentarze pod 7 rozdziałem. Następny rozdział pojawi się niedługo. Kochamy Was!~Alex&Lori


poniedziałek, 21 lipca 2014

Filmik!

Hej! Oto filmik z odpowiedziami na wasze pytania. Mamy nadzieję, że wam się spodoba.Zapomniałyśmy również wspomnieć, że wam także życzymy udanych wakacji. 
Kochamy Was!~Alex&Lori

sobota, 5 lipca 2014

Uwaga!

   Z racji tego, że już rozpoczęły się wakacje chciałyśmy wam, życzyć aby minęły one wspaniale. W następnym tygodniu do babci, do miejscowości oddalonej o 4 km przyjeżdża Alex, więc będziemy mogły się spotkać i na pewno coś napiszemy.
   Wpadłyśmy na pomysł aby nagrać filmik z odpowiedziami na pytania które nam zadacie, pod tym postem. Podoba się pomysł? Jeśli będzie przynajmniej 5 pytań na pewno zrobimy filmik. Jedna osoba może oczywiście zadawać więcej niż 1 pytanie. Kochamy Was! ~Alex&Lori