Gdy wróciłem do domu od razu skierowałem się do łazienki. Stanąłem przed umywalką i ochlapałem twarz wodą dając nerwom ukojenie. Podniosłem twarz, obok której zobaczyłem postać Violetty, ale wyglądała inaczej niż zwykle. Była blada, wręcz przezroczysta, naprawdę wyglądała jak duch.
-Co ci jest?-zapytałem przestraszony.
-N
ie wiem. Czuję się strasznie, słabo mi. Czy duchowi może być słabo?- Cała Viola chociaż by było nie wiadomo jak źle ona będzie żartować.
Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, który wyciągnąłem z tylnej kieszeni spodni, wskazywał 14.07.
-
Harry znajdziesz mnie?
-Tak, jedziemy do lasu.-Wyszedłem z łazienki i zszedłem do kuchni. Nakarmiłem Molly, a sam zjadłem kanapkę z serem.Gdy zjadłem założyłem buty i wyszedłem przed dom.
-Viola jesteś?-zapytałem w przestrzeń.
-
Jestem.-usłyszałem przy uchu, a moim ciałem wstrząsną dreszcz. Uśmiechnąłem się i wsiadłem do samochodu.
-Prowadź!-powiedziałem i wyjechałem z podjazdu.
Violetta zaprowadziła mnie w rejony jej domu. Wzdrygnąłem się kiedy minęliśmy posiadłość rodziców Violi.
-Nieprzyjemna okolica.-powiedziałem i usłyszałem w głowie perlisty śmiech niebieskookiej.
-
Da się przyzwyczaić. Jak byłam mała bałam się moich sąsiadów, zawsze chodzili z telefonem przy uchu i zachowywali się tak jakby nic nie słyszeli. Pytałam się mamy dlaczego, żyjemy wśród zombie.-W lusterku zobaczyłem, że Violetta zakłada niesforny kosmyk za ucho i mimowolnie uśmiechnąłem się, ona była taka urocza.-
Skręć w lewo.
-Ile miałaś wtedy lat?-zapytałem skręcając.
-Cztery, może pięć. Jak byłam mała uwielbiałam horrory, w sumie dalej je uwielbiam.
-Może dzisiaj wieczorem obejrzymy jakiś?-zaproponowałem i zgasiłem silnik, ponieważ właśnie dojechałem do lasu.
-
Jasne, czemu nie.-Wysiadłem z samochodu, zamknąłem go i rozejrzałem się.
-W którą stronę?
-
Przed siebie!-Usłyszałem śmiech Violi.
Wszedłem na ścieżkę, która prowadziła między drzewami.
-
Naprawdę sądzisz, że szukanie przy ścieżce to dobry pomysł? Jakbym ja była potencjalnym mordercą na pewno nie schowałabym ciała niedaleko drogi, łatwo je znaleźć.
-Racja.-przytaknąłem i zboczyłem ze ścieżki.
-Nie sądzisz, że to bez sensu, w końcu policja na pewno przeszukiwała już ten teren.-odezwałem się po jakiejś godzinie chodzenia między drzewami.
-
Ale oni sprawdzali tylko tą część przy ścieżce, chodziłam wtedy za nimi.-Pokiwałem głową i ruszyłem dalej. Byłem już zmęczony i znużony, chciałem wrócić do domu jednak chciałem także odnaleźć ciało Violetty i ta chęć była silniejsza od reszty. Wtedy zza drzew ukazał się wielki gmach.
Budynek miał 3 piętra, był cały biały z marmurowymi schodami i wielkimi drewnianymi drzwiami.Obie strony wejścia zdobiły wysokie kolumny z pięknymi złotymi zdobieniami.
-Co to jest?
-To moja szkoła, ładna, prawda?
-Przepiękna.
-Harry chodźmy tam, zobaczymy czy w mojej szafce coś jeszcze jest czy już uznali mnie za zmarłą.-Przekrzywiłem głowę nie rozumiejąc.
-
W naszej szkole gdy ktoś zginie; wypadek, ciężka choroba jego szafka zostaje opróżniona i nie wspomina się o tej osobie. Śmierć to drażliwy temat w szkole imienia Windsona Churchilla.
-To straszne!-Pokręciłem z niedowierzaniem głową i ruszyłem w stronę szkoły.
-Jak sądzisz, ktoś może tam być o tej porze?-zapytałem patrząc na zegarek, który wskazywał 16.40.
-Chyba nie będzie nikogo oprócz sprzątaczek.-w odbiciu tarczy zegarka zobaczyłem, że Viola bawi się włosami.
-To dobrze, nie mam ochoty wysłuchiwać teraz pisków fanek. Kocham je ale no.-westchnąłem i wszedłem na teren szkoły.
Trawnik był równo przystrzyżony, za budynkiem znajdował się wspaniały, duży orlik, a przed marmurowymi schodami stała piękna, potężna, kamienna fontanna z wyrzeźbionym kupidynem na szczycie. Wbiegłem po schodach i pchnąłem wielkie drzwi. Przywitał mnie wielki, pusty korytarz z szafkami umieszczonymi na wszystkich ścianach.
-
Moja szafka jest na pierwszym piętrze.-usłyszałem i skierowałem się do schodów. Wszedłem na pierwsze piętro, gdzie większą powierzchnie ścian również zajmowały szafki. Przy jednej z nich stała niska brunetka, o piwnych oczach w granatowej sukience-Lili. Podszedłem do niej i chrząknąłem. Dziewczyna wzdrygnęła się i odwróciła w moją stronę.
-Harry, co ty tu robisz?!-zapytała.
-A co ty tutaj robisz, zajęcia zwykle kończą się o 15.00?
-Emm miałam zajęcia teatralne.-odpowiedziała Lili i zamknęła szafkę.
-
Kłamie, pewnie została w kozie.-Usłyszałem głos Violetty i uśmiechnąłem się.
-Próby na jakieś przedstawienie?-zapytałem przeczesując ręką włosy.
-Tak. Będziemy przedstawiać "Romeo i Julie" pod koniec roku.
-Może wpadnę.-mruknąłem, a dziewczyna się uśmiechnęła.
-Dalej mi nie powiedziałeś co tu robisz.-przypomniała.
-A no tak.-uśmiechnąłem się.-Przy jednym z naszych spotkań pożyczyłem Violettcie zeszyt, chciałem aby zobaczyła jedną piosenkę i przez przypadek wzięła go ze sobą. Jest mi teraz bardzo potrzebny. Mogłabyś pokazać mi jej szafkę?
-Jasne.-Lili zaczęła prowadzić mnie w głąb korytarza. Gdy minęliśmy kilka sal brunetka przystanęła.
-To ta.-powiedziała pokazując mi szafkę z numerem 467.-A teraz muszę już iść bo spóźnię się na autobus, paa.
-Cześć.-Poczekałem chwilę aż dziewczyna zniknie na schodach.
-Wiesz co Violu? Fajnie by było jakbyś podała mi szyfr do twojej szafki.-powiedziałem w przestrzeń.
-
A no tak.-Viola zaśmiała się.-
Więc 2 w lewo, 3 w prawo, 2 w lewo i 1 w prawo.-Wykonałem odpowiednie ruchy i otworzyłem szafkę. Byłem przekonany, że coś tam jest; książki, zeszyty jednak w środku znajdowała się tylko czerwona gumka.
-Przykro mi.-powiedziałem.
-
Ale przecież nie ma mnie tylko 3 tygodni.-usłyszałem smutny głos szatynki.-Wracaj już.
Pokiwałem głową, zbiegłem po schodach i wyszedłem ze szkoły. Przeszedłem przez las w duchu przeklinając się za to, że zaparkowałam po drugiej stronie. Wsiadłem do auta i ruszyłem.
W samochodzie panowała dziwna cisza więc przerwałem ją włączając radio.W lusterku widziałem, że Violetta jest smutna, nie dziwiłem jej się, też bym był gdybym się dowiedział, że po trzech tygodniach nieobecności uznają mnie za zmarłego.
-Ymm to jak będzie z tym filmem?-zapytałem wyjeżdżając na autostradę. Viola popatrzyła na mnie i niezdecydowana zagryzła wargę.-Film jest dobry na wszystko.-nalegałem.
-
Czekolada i lody także.
-Obiecuję ci, że jak tylko znajdę twoje ciało pójdziemy na lody, a wieczorem wypijemy gorącą czekoladę.
-
JEŚLI znajdziesz moje ciało.-Pokręciłem z dezaprobatą głową i skupiłem się na drodze.
Po około godzinie jazdy stanąłem na podjeździe przed moim domem i wszedłem do środka. Od razu skierowałem się do kuchni, byłem głodny jak wilk. Otworzyłem lodówkę i zapatrzyłem się w jej zawartość, w końcu postanowiłem zjeść tosty z masłem orzechowym.Wyciągnąłem z lodówki masło orzechowe i zająłem się przygotowywaniem tostów.
Gdy moja kolacja była gotowa nakarmiłem miauczącą Molly i udałem się do salonu. Usiadłem na sofie i wziąłem laptop na kolana. Zacząłem przeglądać różne strony i w końcu zalogowałem się na twitter'a. Przeglądałem tweety, który były w większości takie same; fanki prosiły mnie o follow. W przypływie dobroci zaobserwowałem kilka z nich.
-Viola?-zawołałem przed siebie, jednak nie uzyskałem odpowiedzi.
Pewnie poszła postraszyć ludzi.
W końcu poszedłem wziąć prysznic i położyłem się spać, jutro zapowiadał się długi dzień.
-Dobranoc Violu.-wypowiedziałem ostatnie tego dnia słowa i zasnąłem.
__________________________________
Witamy! Na początek bardzo przepraszamy, że pisanie rozdziału zajęło nam tak długo, ale w takie upały trudno złapać wenę. Ogromnie dziękujemy za 3 komentarze pod 7 rozdziałem. Następny rozdział pojawi się niedługo. Kochamy Was!~Alex&Lori