sobota, 22 marca 2014

Rozdział 3

   Dni mijały, a ja w każdym lustrze widziałem Violettę. Z dnia na dzień coraz bardziej mnie to przerażało i męczyło. Postanowiłem zrobić sobie wolne, choć w moim przypadku było to trudne, ale w końcu się udało. U managera wyprosiłem tydzień wolnego z powodu ''choroby''.
   Pierwszego dnia postanowiłem w internecie poszukać informacji na temat owej dziewczyny. W przeglądarkę wpisałem '' Violetta Bell ''. Od razu pojawiły się informacje na temat zaginięcia, które szybko przewinąłem. Nagle natrafiłem na link do Facebooka Violi. Kliknąłem w nadziei, że znajdę tam jakiekolwiek informacje.
   Z jej profilu wynikało, że ma 18 lat i mieszka na obrzeżach Londynu, a różnych wpisów wywnioskowałem, że uwielbia muzykę i książki. Jej najlepszą przyjaciółką była niejaka Lilianna Collins, niewiele myśląc zaprosiłem ją do znajomych. Po chwili dostałem powiadomienie, że dziewczyna przyjęła moje zaproszenie, więc napisałem do niej najzwyklejsze '' Hej ".  Chwilę później dostałem odpowiedź:
 " Hej, czy my się znamy? ''
 " Nie, ale chciałbym pogadać  o Violetcie. "
'' Sorry, ale to jest trochę drażliwy temat... "
" Wiem, wiesz byłem jej znajomym, martwię się o nią "
   Wiedziałem, że kłamię jak z nut ale musiałem zdobyć jakieś informacje o dziewczynie. 
" Naprawdę? Viola nigdy mi nie wspominała, że zna kogoś takiego jak ty. '' 
   Nie wiem dlaczego, ale z odpowiedzi Lili czuć było ironię.
" Uh... Widzę, ze mi nie wierzysz więc co ty na to, żeby się spotkać? O 16.00 Rose and Crown, dobra?''
'' Dobra, nara. ''
    Do spotkania została mi godzina, a samo dotarcie na miejsce zajmowało mi około 45 minut, więc zacząłem się ubierać. Założyłem biały T-shirt, czarne rurki i moje nieśmiertelne, jak je nazywały Directionerki buty. Nakarmiłem domagającą się jedzenia Molly i wyszedłem z domu. Wsiadłem do porsche i ruszyłem. 
    Po 40 minutach byłem na miejscu i wszedłem do środka. Moje pojawienie się w lokalu wywołało małe poruszenie, które zignorowałem, ponieważ cały czas szukałem wzrokiem Lili. Odnalazłem ją siedzącą przy barze na wysokim krześle. Podszedłem do baru i usiadłem obok dziewczyny. 
-Teraz mi wierzysz?-zapytałem. Lili podniosła wzrok. Gdy mnie zobaczyła jej szczęka opadła. Zaśmiałem się.
-To ty?-zapytała wlepiając we mnie swoje piwne oczy.
-Tak mi się zdaje.-powiedziałem macając się po klatce piersiowej na znak, że sprawdzam czy to na pewno ja.
-Viola nigdy mi nie mówiła,  że się znacie.-powiedziała Lili.
-Poznaliśmy się kilka dni przed jej zaginięciem. Martwię się o nią, tak jak ty.- odpowiedziałem ciesząc się w duchu, że jestem dobrym aktorem.-Jak sądzisz, dlaczego mogłaby uciec, gdyby na prawdę uciekła?
-Sądzę, że może to przez rodziców. Jej mama jest typową biznes women, a ojciec jest prezesem jakiegoś banku. Bardzo rzadko byli w domu, a jeśli już byli to ciągle gonili Violettę do nauki. Viola często mi mówiła, że ma tego dość i że chce uciec.- Słowa Lili poruszyły mnie. Viola chciała uciec, bo miała dość rygorystycznych rodziców i zrobiła to, ale gdy uciekła coś się stało.-To była moje teoria.
-Dziękuję Lili. A teraz muszę już iść.-powiedziałem podnosząc się z miejsca.
-Dobrze, rozumiem-praca.-uśmiechnęła się dziewczyna. Odwzajemniłem uśmiech, przytuliłem ją na pożegnanie i wyszedłem.
   Kiedy przekroczyłem próg pubu oślepił mnie błysk fleszy paparazzich. Czy na prawdę nie da się już nigdzie wyjść bez ciągłych zdjęć? Już wyobrażałem sobie nagłówki na jutrzejszych portalach plotkarskich '' Harry Styles spotyka się z fanką! " lub " Nowa miłość Harry'ego Styles'a! " Westchnąłem i udałem się do samochodu. Wsiadłem do środka i ruszyłem do mojego azylu.
   Gdy wkroczyłem do domu i wygłaskałem domagającą się czułości kotkę ponownie usiadłem przed laptopem. Z pierwszej lepszej strony z wiadomościami o zaginięciu Violi i skopiowałem e-mail do jej rodziców. Rozsiadłem się wygodniej na fotelu i zacząłem pisać.
 " Drodzy państwo Bell.
 Jestem, znajomym Violetty, mam chyba informacje, które mogły by się państwu przydać. Pozdrawiam! ''
    Wysłałem wiadomość i wyłączyłem laptopa. Zacząłem się zastanawiać ile osób już okłamałem : Chłopaki, manager, Lili i teraz jeszcze rodzice Violetty. Wiem, że to jest złe, ale muszę się dowiedzieć czy tylko ja widzą ją w lustrze.


______________________________
Witamy! Od razu przepraszamy, że 3 rozdział dodajemy tak późno jest taki króciutki , ale Alex była w szpitalu. następny postaramy się dodać w przeciągu tygodnia. Bardzo dziękujemy za komentarze pod 2 rozdziałem. Kochamy Was! ~ Alex & Lori

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 2

   Moje powieki gwałtownie uniosły się gdy do moich uszu dobiegł dźwięk tłuczonego szkła. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do kuchni.Westchnąłem z ulgą widząc kota siedzącego na stole, na podłodze leżały odłamki rozbitej szklanki. Podszedłem do kotki i podrapałem ją za uchem.
-Nie strasz mnie więcej.-powiedziałem i popatrzyłem na odłamki szklanki.-Oh, Molly coś ty narobiła.-Skarciłem kotkę i zabrałem się do posprzątania szkła. Oczywiście z moim szczęściem skaleczyłem się w palec.
   Po skończonej czynności nakarmiłem Molly i  wróciłem do sypialni z zamiarem zdrzemnięcia się, jednak gdy spojrzałem na zegarek moje plany legły w gruzach, była 9.18. O 10.30 byłem umówiony z Gemmą w jej domu. Westchnąłem z rezygnacją i zacząłem się przygotowywać. Ubrałem czarne rurki i szary sweter. Włosy przeczesałem palcami i wróciłem do kuchni. Zrobiłem sobie śniadanie składające się z moich ulubionych, czekoladowych płatków i mleka.Gdy kończyłem posiłek poczułem wibracje w kieszeni. Wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość od Gemmy:
" Zmiana planów. Bądź zaraz! "
   Zmarszczyłem czoło.Coś się stało? Może coś z mamą? Wstałem od stołu i włożyłem pustą już miskę do zmywarki. Założyłem zamszowe buty, a na ramiona zarzuciłem ciemnozielony płaszcz. Po raz ostatni pogłaskałem Molly, po czym wyszedłem z domu uprzednio zamykając go. Wsiadłem do jednego z czterech aut i ruszyłem na zakorkowane ulice Londynu. W drodze do siostry w mojej głowie ponownie pojawił się obraz Violetty Bell. Cały czas zastanawiało mnie co się z nią stało. Nagle z głośników CB radia wydobył się krzyk przypominający mi sytuację z wczoraj.
-Co ty prawo jazdy znalazłeś w Kinder Niespodziance?!- Skrzywiłem się wyrównując tor jazdy. 
-Harry zaczynasz świrować.-powiedziałem sam do siebie.
   Po kilkunastu minutach wjechałem na podjazd pod domem mojej siostry. Wysiadłem z samochodu i bez pukania wszedłem do środka. Od razu skierowałem się do salonu gdzie, jak się spodziewałem siedziała Gemma.
-Oto jestem! Co się stało urodziwa dziewojo, że kazałaś mi przybyć na mym rumaku, który ma dwieście koni mechanicznych o tak wczesnej porze?- Gemma spojrzała na mnie z politowaniem.
-Po prostu chciałam ujrzeć twoją piękną, a zarazem cuchnącą osobę.-Odparła. W odpowiedzi pokazałem jej język i usadowiłem się na sofie obok niej.
-A tak na poważnie?-zapytałem.
-Stęskniłam się za tobą.-powiedziała przytulając się do mnie.
-Oh Gemma, co ja się z tobą mam.-westchnąłem.
-O której jest ten pokaz, na który mamy iść?-zapytała siostra.
-O 16.00.-odpowiedziałem. Gemma pokiwała głową.
   Zwróciłem uwagę na telewizor, gdy głos reporterki zaczął mówić o zaginięciu dziewczyny.
" Śledztwo w sprawie zaginięcia Violetty Bell, w dalszym ciągu nie przynosi rezultatów. 
Osoby, które widziały ją w dzień zaginięcia twierdzą, że dziewczyna szła w stronę lasu.
 Nic nie wskazuje na morderstwo, brak też informacji o jakimkolwiek porwaniu. Ktokolwiek widział dziewczynę jest proszony o kontakt pod numerem 072****** "
Przełknąłem ślinę widząc na ekranie telewizora zdjęcie Violetty, które od wczoraj kołatało mi się w głowie.
-Znasz ją?-zapytała Gemma zainteresowana moją reakcję.
-Nie, ale nie mogę wyzbyć się uczucia, że gdzieś tu jest.-odpowiedziałem i pokręciłem głową.-Ale to i tak niemożliwe.-dodałem.
-A może tu jest, jako zjawa i będzie cię straszyć po nocach.-zachichotała Gemma. Uderzyłem ją lekko w ramię.
-To nie jest śmieszne.-powiedziałem z grobową powagą.-Idź się już lepiej przygotowywać, bo znając ciebie i tak się spóźnimy.-Dziewczyna pokazała mi język i ruszyła na górę.
   Zaskoczyła mnie, ponieważ po dwóch godzinach była już gotowa. Z racji tego, że do pokazu mieliśmy jeszcze trzy godziny postanowiłem zabrać ją do restauracji na obiad.Wyszliśmy z jej domu i wsiedliśmy do mojego auta.  Kiedy dojechaliśmy na miejsce, jak dżentelmen okrążyłem samochód i otworzyłem Gemmie drzwi. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i wysiadła. Kilka razy ''dostałem'' fleszem po oczach, jednak nie zwróciłem na to uwagi i razem z Gemmą weszliśmy do budynku, którego nazwa głosiła '' Clarke's '' . Zajęliśmy wolne miejsca. Od razu podszedł do nas wysoki kelner i podał nam menu. Otworzyłem kartę i wybrałem propagandę sukcesu, a Gemma poprosiła o cygara fidela. Kelner kiwną głową i odszedł.
-Jak wam idą nagrania na płytę?-Zapytała siostra
-Znowu dostałem najwięcej partii solowych, no wiesz ten talent.-Uśmiechnąłem się. Gemma spojrzała na mnie ze zwątpieniem.
-Dziwę się, że ktoś chce słuchać twojego wycia.-Nie wiedziałem co odpowiedzieć więc posłałem jej mordercze spojrzenie.
   Po nieszczęsnych dwudziestu minutach kelner przyniósł nasze zamówienie. Zaczęliśmy jeść więc przy stole zrobiło się cicho. Gdy skończyliśmy posiłek zapłaciłem i wyszliśmy. Spojrzałem na telefon, zegar na wyświetlaczu wskazywał 14.47. Z racji tego, że restauracja znajdowała się niedaleko miejsca gdzie miał się odbyć pokaz postanowiliśmy pójść tam na piechotę. Po drodze nie obyło się bez spotkania kilku fanów, którzy prosili o autograf lub zdjęcie, oczywiście spełniłem ich prośby.
    Po niecałych 40 ujrzeliśmy wielki budynek Burberry. Przepuściłem siostrę w drzwiach i udaliśmy się do portierni gdzie zostawiliśmy nasze płaszcze. Następnie udaliśmy się do sali, w której miał się odbyć pokaz. Z racji tego, że do rozpoczęcia zostało jeszcze kilka minut zaczęliśmy rozmawiać z naszymi znajomymi, którzy również tam byli. W końcu pokaz się zaczął. Mimo, że wygląd sali i atmosfera przedsięwzięcia były przecudne, kreacje nie przypadły mi do gustu.
   Po skończonym pokazie razem z Gemmą udaliśmy się na zorganizowany przez projektantów bankiet. Jedną ze ścian w sali, w której odbywało się przyjęcie zajmowało wielkie lustro. Podszedłem do stolika z przekąskami, który był ustawiony przy tej właśnie ścianie i za pomocą lustra zacząłem przyglądać się po kolei osobom będącym w sali. Jedna z postaci szczególnie przyciągnęła moją uwagę. Była to dziewczyna o szatynowych włosach. Miała na sobie sięgającą kolan jasną sukienkę, a przez ramie przewieszony jaskrawo różowy plecak. Moje oczy powiększyły się. To była Violetta, byłem tego pewien. Odwróciłem głowę, nie zobaczyłem jej w tłumie lecz gdy ponownie odwróciłem się do lustra ona wciąż tam stała. Przetarłem oczy nie mogąc uwierzyć w to co ujrzałem.
   -Harry wszystko w porządku?-usłyszałem za plecami. Zdezorientowany spojrzałem w stronę mówiącego, był to mój przyjaciel, Ed.
-Widziałeś tu dziewczynę z plecakiem?-zapytałem. Ed zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu.
-Stary wyluzuj.-powiedział. Patrzyłem na chłopaka nie rozumiejąc jego słów.-Nie było tu takiej.-wyjaśnił. Jak to jej nie widział?! Przecież ona tu była! W sumie Violetta zaginęła, to niemożliwe żeby szwendała się w miejscach gdzie jest tyle ludzi. Ed popatrzył na mnie ze współczuciem.
-Powinieneś zrobić sobie wolne.
-Może i masz rację.-westchnąłem i zmusiłem się do uśmiechu.
   Po skończonym bankiecie odwiozłem Gemmę do domu i sam wróciłem do siebie. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem było pójście do łazienki. Załatwiłem swoją potrzebę i wszedłem do sypialni. Podszedłem do szafy i otworzyłem ją. Na wewnętrznej stronie drzwi było powieszone lustro. Spojrzałem w nie. W odbiciu zobaczyłem siebie i postać za mną-Violettę.
-Kim ty jesteś?-zapytałem przestraszony. Dziewczyna popatrzyła na mnie tylko smutnym wzrokiem i rozpłynęła się jak mgła.



__________________________________
Witajcie! Oto 2 rozdział. Pisałyśmy go rozmawiając przez telefon ( Dzieli nas 60 km) Mamy wielką nadzieję, że się wam spodobał. Bardzo dziękujemy za tyle komentarzy pod 1 rozdziałem. Kochamy Was! ~ Alex & Lori

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 1

" 2 dni temu zaginęła córka państwa Bell. Dziewczyna wyszła rano do szkoły i nie wróciła
Rodzice są zrozpaczeni . Violetta Bell jest wysoką szatynką o niebieskich oczach .
Wychodząc miała na sobie jasną sukienkę i jaskrawo różowy plecak  .
Jeżeli ktokolwiek widział dziewczynę proszony jest o natychmiastowy kontakt. "

   Odłożyłem gazetę na stół i ciężko opadłem na fotel .Zdjęcie dziewczyny cały czas krążyło w mojej głowie. Pytania rozwalały mi skronie . Co się z nią stało ? Ktoś ją porwał ? A może.. Uciekła ?A co jeśli zginęła? Nie to chyba niemożliwe.
   Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie na przeciwko mnie. Wskazywał 9.57. Podniosłem się z fotela i ruszyłem do drzwi. Wyszedłem na zewnątrz i zamknąłem dom na klucz. W pośpiechu wsiadłem do samochodu i ruszyłem. To nie możliwe żebym zdążył dojechać do studia w pół godziny, zwykle droga zajmuje mi 40 minut. Ehh no trudno.
   Starałem się skupić na prowadzeniu, jednak ciągle przed oczami pojawiała mi się twarz tej dziewczyny. Violetta piękne imię, dziewczyna również piękna.
-Debilu jak jeździsz?!-usłyszałem z głośników CB radia. Wzdrygnąłem się.
-Przepraszam nie widziałem cię.-odpowiedziałem.
   Po kilkudziesięciu minutach byłem już pod wieżowcem z wielkim napisem SYCO na szczycie. Wszedłem do środka, przywitałem się z recepcjonistką, która odpowiedziała mi wyćwiczonym uśmiechem i ruszyłem ku windzie. W miedzy czasie wyciągnąłem telefon, 1 nieodebrana wiadomość. Otworzyłem ją:
" Harry gdzie ty u licha jesteś?! "
Wiadomość była od Liam'a. Uśmiechnąłem się pod nosem. Spóźniłem się ledwie 15 minut, a ten już panikuje. Przywołałem windę i wjechałem na 10 piętro. 
   Skierowałem się do pomieszczenia z przeszklonymi drzwiami przez które było widać moich przyjaciół. Wszedłem do środka.
-Można wiedzieć gdzie byłeś?-zapytał zamiast przywitania Liam.
-W korku stałem.-odpowiedziałem siadając na jednym z krzeseł.
-Dobrze, skoro jesteśmy już wszyscy możemy zacząć pracę. 
   Później standardowo-nagrywanie wokalu. Po 3 godzinach pracy pozwoliliśmy sobie na przerwę i wyszliśmy do kawiarni, która znajdowała się w budynku.Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy stoliku w rogu sali. Kawiarenka była nieduża, jej ściany miały kolor jasnej pomarańczy. Na jednej ze ścian widniał wielki, czerwony napis ''Sweet Cofee''Od razu podeszłą do nas kelnerka, urocza blondynka z dużymi, zielonymi oczami.
-Co podać?-zapytała uśmiechając się uprzejmie. 
-5 mocnych kaw.-powiedział za wszystkich Zayn. Dziewczyna skinęła głową i odeszła.
   -Słyszeliście o zaginięciu dziewczyny?-zapytałem.
-Nie dało się o tym nie słyszeć, w mediach huczy na ten temat.-powiedział Louis.
-I jak myślicie, co się z nią stało?-ciągnąłem.
-Może uciekła.-powiedział Niall.-Albo popełniła samobójstwo.
-Nie, wtedy napisałaby list pożegnalny czy coś w tym rodzaju, tak mi się zdaje.-powiedział Zayn. Przed oczami znowu stanęła mi twarz Violetty. Uśmiechnąłem się do swoich myśli.
-O czym ty tak myślisz, co loczek?-zapytał Louis z uśmiechem.
-O niczym.-odpowiedziałem.
-Proszę oto państwa zamówienie.-powiedziała kelnerka stawiając na stoliku tacę z pięcioma wysokimi szklankami wypełnionymi kawą.
   Wypiliśmy napój i wróciliśmy do studia. Nagraliśmy jeszcze kilka wokali i stwierdziliśmy, że na dzisiaj wystarczy. Pożegnałem się z chłopakami i ruszyłem do domu.
   Będąc już w moim azylu skierowałem się do łazienki . Rozebrałem się po czy wszedłem pod prysznic . Odkręciłem wodę i zacząłem namydlać swoje ciało . Po skończonej czynności wyszedłem spod strumienia wody i owinąłem się ręcznikiem. Stanąłem na przeciwko zaparowanego lustra. Ujrzałem w nim zarys postaci swojej i kogoś za mną, odwróciłem się gwałtownie lecz nikogo nie zobaczyłem. Ponownie odwróciłem się w stronę lustra, przetarłem je otwartą dłonią. W odbiciu byłem tylko ja. Oparłem ręce o umywalkę i spojrzałem w swoje oczy.
-Za dużo pracujesz Harry.-szepnąłem sam do siebie.
   Wytarłem dokładnie swoje ciało i ruszyłem do sypialni. Położyłem się na łóżku. Zasypiając przed oczami miałem twarz zaginionej dziewczyny.


                        ____________________________
 Oto pierwszy rozdział, mamy nadzieję, że wam się podoba. Dziękujemy za tyle miłych komentarzy pod prologiem.Kochamy Was ~Alex i Lori

sobota, 1 marca 2014

Prolog

   Moje życie nie było takie piękne jak się wszystkim wydawało. Niby miałam rodziców, którzy mnie kochali, ale tak na prawdę widywałam ich tylko w weekendy, wiadomo - praca. Tak jak każda dziewczyna chodziłam do szkoły, uczyłam się, spotykałam ze znajomymi, śmiałam się. Wszystko było dobrze, aż do jednego feralnego dnia.
   Był to poniedziałek. Jak co rano pożegnałam się z mamą, która była jeszcze w domu i wyszłam. Nie wiem co mnie podkusiło, ale postanowiłam olać szkołę i przejść się do lasu. Nagle usłyszałam za sobą ryk silnika. Odwróciłam się, ale było już za późno. Zobaczyłam jeszcze tylko zderzak zielonego Quada i poczułam w skroniach przeszywający ból. Później była już tylko ciemność.



______________________________

Witajcie ! 
Z tej strony Alex i Lori! Mamy na dzieję, że historia tej dziewczyny was zaciekawi.